Tydzień minął nam bardzo szybko. Nawet się nie spodziewałam, że to już
Wyjazd był zaplanowany na sobotę, więc w sumie to nie dużo czasu. Te
ostatnie dni po szkole spędzaliśmy razem.Oczywiście nie zawsze z
Przemkiem bo chciał też spędzić trochę czasu ze swoją dziewczyną Julią.
Julia była bardzo ładną i z pozoru miłą dziewczyną. Jednak ja i Nadia
bardzo jej nie lubiłyśmy, bo gdy tylko Przemek się odwrócił ona tuliła
się do innego. Bardzo nas to wkurzało, w końcu to nasz przyjaciel i nie
podobało nam się to jak ona go traktuje, ale on nie chciał nam uwierzyć,
wcale nas nie słuchał, ale to dlatego, że jest w niej strasznie
zakochany i bardzo ją kocha. Julia jest o rok starsza od Przemka, ale on
jest bardzo przystojny i ma bogatą rodzinę więc kupuje jej różne
prezenty i wszystko co ona sobie będzie chciała i tak naprawdę tylko
dlatego z nim jest. Ale jak widzę, jak ona się przystawia do każdego
kolesia, to po prostu mi żal Przemka, że on ją tak kocha, a ona go tak
traktuje. W piątek Przemek spędził z nią cały dzień, bo nie będą się
widzieli całe wakacje. Oczywiście nie miałyśmy mu tego za złe. Za to my w
tym czasie marzyłyśmy o naszych idolach i wymyślałyśmy rożne
niestworzone historie. Dużo się śmiałyśmy, przy okazji wyskoczyłyśmy na
"małe" zakupy do Galerii Krakowskiej. Tak małe... Nadia kupiła chyba 4
pary butów, 5 bluzek, 2 pary spodni, różowy sweterek, czarną czapkę i
śliczną bordową bluzę. A ja kupiłam sobie dżinsowe szorty, bluzkę z
Nirvany, 2 pary ślicznych kolczyków, bordowy sweterek z ćwiekami, czarne
rurki i full capa. Potem zaniosłyśmy nasze zakupy do przechowalni i
poszłyśmy do marketu po jedzenie na drogę. Skończyło się na 10 paczkach
żelek, 6 paczkach ciastek, i chyba z 20 batonikach.. Gdy wyszłyśmy ze
sklepu zadzwoniłam do mamy, bo umówiłyśmy się, że po nas przyjedzie.
Okazała się, że mama czeka już na nas na parkingu. Więc poszłyśmy
odebrać wszystkie nasze zakupy i poszłyśmy szukać auta mojej mamy. Było
tyle tych zakupów, że ledwo dałyśmy radę to donieść, ale się udało.
Odwiozłyśmy Nadi do domu, bo musiała się jeszcze dopakować i spędzić
ostatnie godziny ze swoją mamą, która z resztą jest świetna. Tak minął
nam ostatni dzień przed wyjazdem. Moje marzenie jednak się spełni..
pomyślałam i zabierając wszystkie rzeczy z auta poszłam na górę do
swojego pokoju, umyłam się, przebrałam i zasnęłam myśląc o jutrzejszym
dniu..
Sobota rano
Obudziłam się ze świadomością, że to właśnie dziś. Tak! To jest ten
dzień! Dziś spełni się moje największe marzenie. Wyjeżdżam do Londynu na
dodatek z najlepszymi przyjaciółmi i to na całe wakacje ;D ! Nareszcie
zobaczę to piękne miasto i może spotkam chłopców. Byłam taka szczęśliwa,
że musiałam się tym z kimś podzielić. Nadia na pewno też już nie śpi.
Zadzwonię do niej - pomyślałam.
- Hej Nadi! – przywitałam przyjaciółkę.
- Hej! Spakowana? – Nadia
- No jasne od tygodnia hah, a ty?
- No oczywiście, już nie mogę się doczekać wyjazdu ciekawe czy Przemek już nie śpi, może pojedziemy do niego?
- Ok. Świetny pomysł, to wpadaj do mnie zaraz to moja mama nas zawiezie i weźmiemy Kornela ucieszy się.
- Dobra, to zaraz będę. To, do zobaczenia.
- No pa, to ja czekam.
Rozłączyłam się i ubrałam się w czerwono-czarną flanelową koszule, szare rurki, na rękę włożyłam moją ulubioną bransoletkę,a na nogi włożyłam czarne, wysokie skejty.
- Hej Nadi! – przywitałam przyjaciółkę.
- Hej! Spakowana? – Nadia
- No jasne od tygodnia hah, a ty?
- No oczywiście, już nie mogę się doczekać wyjazdu ciekawe czy Przemek już nie śpi, może pojedziemy do niego?
- Ok. Świetny pomysł, to wpadaj do mnie zaraz to moja mama nas zawiezie i weźmiemy Kornela ucieszy się.
- Dobra, to zaraz będę. To, do zobaczenia.
- No pa, to ja czekam.
Rozłączyłam się i ubrałam się w czerwono-czarną flanelową koszule, szare rurki, na rękę włożyłam moją ulubioną bransoletkę,a na nogi włożyłam czarne, wysokie skejty.
Potem pobiegłam na dół ogłosić, że Nadia zaraz przyjdzie i że jedziemy
do Przemka. Mały jak to usłyszał skakał z radości. Uwielbiał bawić się z
Amelką i tak słodko razem wyglądali. Oczywiście mama bez problemu się
zgodziła ponieważ dziś miała wolne z pacy. Szybko zjadłam moje ulubione
śniadanie, czyli płatki z mlekiem i wysłałam do Przemcia, sms-a że
wpadniemy z Nadią za jakieś 30 minut. Nie czekałam długo na odpowiedź,
po nie całej minucie dostałam wiadomość: „ok, już nie mogę się doczekać
naszego wyjazdu. Mam nadzieję, że jesteście już gotowe”. Od razu
odpisałam: „no oczywiście, że tak ;p”. Gdy tylko skończyłam pisać sms-a
usłyszałam dzwonek do drzwi. to na pewno Nadia-pomyślałam i szybko
pobiegłam otworzyć. W drzwiach stała moja przyjaciółka ubrana w luźną
białą bluzkę, niebieskie rurki i czarne conversy, ze swoją ulubioną
torbą z flagą Wielkiej Brytanii i z wielkim bananem na buzi .
- Hej Lena – przytuliła mnie
- Hej – odwzajemniłam uścisk.
- No to co gotowi? – spytała moja mama
- To jedziemy – powiedziałam po czym chwyciłam torebkę, wzięłam brata za rękę i wyszłam.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Włączyłam nową płytę chłopców Take Me Home i zaczęłyśmy z Nadią śpiewać. Bardzo to lubiłam. Wszyscy mówili mi że mam piękny głos i żebym poszła do jakiegoś X-Factor czy Mam Talent. Ja jednak wolałam po prostu śpiewać dla przyjemności. Jechaliśmy około 20 minut. Gdy dojechaliśmy Przemek wyszedł nas przywitać, a zza jego nóg wychylała się mała Amelka. Kornel szybko do niej pobiegł, przywitał się i pobiegli się bawić. Mama przywitała się z ciocią Kasią i wujkiem Tomkiem, a my poszliśmy do pokoju Przemka. Nasi rodzice bardzo się przyjaźnili tak jak my i znamy się od bardzo wielu lat, dlatego jesteśmy dla siebie jak rodzina. Wszystko miał już spakowane, walizka była zapięta i wszystko przygotowane do wyjazdu. Przez cały czas rozmawialiśmy o naszym wyjeździe. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne nie stworzone historię. Byliśmy ze sobą na prawdę bardzo związani, nie wiem co bym zrobiła gdy bym nie miał Przemka i Nadii. Spojrzałam na zegarek, była 13.30, a o 15 musimy być na lotnisku.
- Słuchajcie, musimy się już powoli zbierać zjeść coś i musimy jeszcze wjechać z Nadią po nasze rzeczy. – powiedziałam.
- Ok no to chodźcie, mama już pewnie zrobiła obiad – powiedział Przemek i zeszliśmy na dół.
Zjedliśmy szybko zupę pomidorową z resztą bardzo pyszną i naleśniki, Przemcio zniósł swoje rzeczy pożegnaliśmy się ze wszystkimi, ucałowałam Kornela, przytuliłam Amelkę i pożegnałam się z rodzicami Przemka, reszta też się ze wszystkimi pożegnała i wyszliśmy. Mojego brata tam zostawiliśmy, żeby nie musiał z nami jeździć i pojechaliśmy po nasze rzeczy, które były u mnie w domu. O 14.50 byliśmy już na lotnisku. Kilka minut później już wzywano nas na odprawę. Pożegnałam się z mamą, przytuliłam ją bardzo mocno i poszliśmy. Pomachałam jej jeszcze na pożegnanie już zza bramek. Po niecałej godzinie odprawy siedzieliśmy już w samolocie i czekaliśmy na wylot. Włożyłam do uszu słuchawki i poczułam jak samolot startuje. Chwile potem zasnęłam...
- Hej – odwzajemniłam uścisk.
- No to co gotowi? – spytała moja mama
- To jedziemy – powiedziałam po czym chwyciłam torebkę, wzięłam brata za rękę i wyszłam.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Włączyłam nową płytę chłopców Take Me Home i zaczęłyśmy z Nadią śpiewać. Bardzo to lubiłam. Wszyscy mówili mi że mam piękny głos i żebym poszła do jakiegoś X-Factor czy Mam Talent. Ja jednak wolałam po prostu śpiewać dla przyjemności. Jechaliśmy około 20 minut. Gdy dojechaliśmy Przemek wyszedł nas przywitać, a zza jego nóg wychylała się mała Amelka. Kornel szybko do niej pobiegł, przywitał się i pobiegli się bawić. Mama przywitała się z ciocią Kasią i wujkiem Tomkiem, a my poszliśmy do pokoju Przemka. Nasi rodzice bardzo się przyjaźnili tak jak my i znamy się od bardzo wielu lat, dlatego jesteśmy dla siebie jak rodzina. Wszystko miał już spakowane, walizka była zapięta i wszystko przygotowane do wyjazdu. Przez cały czas rozmawialiśmy o naszym wyjeździe. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne nie stworzone historię. Byliśmy ze sobą na prawdę bardzo związani, nie wiem co bym zrobiła gdy bym nie miał Przemka i Nadii. Spojrzałam na zegarek, była 13.30, a o 15 musimy być na lotnisku.
- Słuchajcie, musimy się już powoli zbierać zjeść coś i musimy jeszcze wjechać z Nadią po nasze rzeczy. – powiedziałam.
- Ok no to chodźcie, mama już pewnie zrobiła obiad – powiedział Przemek i zeszliśmy na dół.
Zjedliśmy szybko zupę pomidorową z resztą bardzo pyszną i naleśniki, Przemcio zniósł swoje rzeczy pożegnaliśmy się ze wszystkimi, ucałowałam Kornela, przytuliłam Amelkę i pożegnałam się z rodzicami Przemka, reszta też się ze wszystkimi pożegnała i wyszliśmy. Mojego brata tam zostawiliśmy, żeby nie musiał z nami jeździć i pojechaliśmy po nasze rzeczy, które były u mnie w domu. O 14.50 byliśmy już na lotnisku. Kilka minut później już wzywano nas na odprawę. Pożegnałam się z mamą, przytuliłam ją bardzo mocno i poszliśmy. Pomachałam jej jeszcze na pożegnanie już zza bramek. Po niecałej godzinie odprawy siedzieliśmy już w samolocie i czekaliśmy na wylot. Włożyłam do uszu słuchawki i poczułam jak samolot startuje. Chwile potem zasnęłam...
---------------------------------------------------------------------------------
Jest drugi rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czekam na waszą opinię ;)